czwartek, 17 lutego 2011

Puchaczowe szczęście

Był mroźny dzień. Speedy i ja pojechaliśmy do Łazienek zaopatrzeni w chleb dla ptaków oraz orzechy dla wiewiórek. W parku Speedy pilnował, żeby racje żywnościowe zostały sprawiedliwie rozdzielone między mewy, kaczki oraz gołębie, które tłumnie do nas przylatywały.

Nagle, pod starym drzewem, zauważyliśmy faceta z aparatem wyposażonym w imponujący teleobiektyw. Spojrzałam w miejsce, w które był wycelowany. Siedziała tam wielka, brązowa sowa.
– Patrz tam! Wysoko! - pokazałam Speediemu cud ornitologiczny.
– Gdzie?! -  Speedy nie mógł dojrzeć ptaka.
– Tam! W dziupli - złapałam głowę Speediego i nakierowałam na odpowiednie miejsce.
– Jest! PRAWDZIWA SOWA! - Speedy był oszołomiony.
– To chyba puchacz - obwieścił z dumą posiadacz wypasionego sprzętu foto.
– Czy możemy zerknąć do aparatu? – skorzystałam z okazji. 
Po chwili Speedy i ja oglądaliśy zbliżenia sowy.
– Piękna, co?
– No. Brązowa w łaty. I kudłata. – stwierdził Speedy. – Chodź, teraz pójdziemy do antyteatru - zarządził.

Amfiteatr był zamknięty więc zaczęliśmy się rozglądać za wiewiórkami ale nie było żadnych w polu widzenia. Za to w mijanych przez nas krzakach aż kłębiło się od sikorek. Zdecydowaliśmy, że damy im orzechy. Speedy z zapałem rozgniatał je butem na ziemnej ścieżce i kładł drobne kawałki na ławce. Nie zdążyliśmy odejść a już jedna za drugą przylatywały sikorki i zabierały kawałki orzechów.
– Wcale się mnie nie boją - stwierdził zadowolony Speedy.

Potem udaliśmy się na poszukiwanie sarenki. W paśniku leżało siano i resztki owoców. Zerkaliśmy w pobliskie zarośla ale jej nie zobaczyliśmy.
- Nie mieliśmy dziś sarenkowego szczęścia - stwierdził Speedy. - Ale mieliśmy puchaczowe szczęście. Też fajnie.

***

2 komentarze:

  1. A u nas w ogrodku jest mnostwo wiewiorek, malych i duzych, czarnych i szarych - ganiaja jak oszalale po naszym parku linowym (ktorym dzieci stracily zainteresowanie kilka tygodni po zbudowaniu). Mieszka tez u nas szop pracz, ktory na pewno juz z nami zostanie, po tym , jak odkryl, ze wystawiamy na taras rosol z organicznego kurczaka ;-). Kicaja i zajace i cwierka ptactwo. Zapraszamy do naszego mini zoo! Nie ma kolejek i zapewniamy karme :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Szkoda, że tak daleko do was i szopa pracza. Na razie pozostaje nam puchacz, który w końcu okazał się być puszczykiem :)

    OdpowiedzUsuń