wtorek, 20 września 2011

Żółte światło

- Nie chcę dziś iść do szkoły - marudził Speedy zakładając rano buty.
- Musisz - ucięłam sprawę.
- Wcale, że nie - Speedy był pewny swego - Pojadę tam na rowerze.

Nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Groziło nam spóźnienie na szachy, pierwszy tego dnia przedmiot Speediego. Zmieniłam zdanie kiedy wzięłam do ręki potwornie ciężki plecak małego.
- Dobra, jedziemy na rowerach - oznajmiłam.
- Hura! - dziecko było szczęśliwe.

Przyjemnie się jechało przez park w chłodny wrześniowy poranek.
- Niektóre dzieci są bardzo głupie - zagadnął Speedy.
- Jak to?
- Wiesz co zrobił Julek? Ola na niego napluła. A on zamiast napluć na Olę, napluł na Helenkę.
- Ojej!
- Tylko mnie nie wyprzedzaj - ostrzegawczo zawołał Speedy i pełnym gazem ruszył przed siebie.

Za parkiem zaczynała się plątanina ulic. Zsiadaliśmy co chwila z rowerów, żeby przejść przez jezdnię.

- Czy można przejeżdżać na żółtym świetle? - spytał Speedy z przebiegłym wyrazem twarzy kiedy czekaliśmy na zielone.
- Tak. Jeśli byłoby trzeba ostro zahamować, żeby się zatrzymać.
- A właśnie, że nie! - zawołał Speedy. - Żółte światło jest ostrzegawcze.
- Można przejechać na żółtym świetle jeśli zapali się w ostatniej chwili i byłoby trudno zahamować - wyjaśniłam.
- Nie! Pan ze straży miejskiej wie to lepiej bo to jest jego praca - kategorycznie stwierdziło dziecko.
- Mieliście z nim spotkanie w szkole?
- Tak. Julek Biegalski powiedział, że jego tata przejeżdża na żółtym świetle i ja też to powiedziałem!

Pod szkołą Speedy przechadzał się dumnie w kasku na głowie pilnując, żeby wszyscy go zauważyli.
- Cześć Speedy! Dlaczego masz kask? - upragnione pytanie padło z ust koleżanki z klasy również spóźniającej się na szachy.
- Przyjechałem do szkoły na rowerze. Całą drogę! - zawołał rozpromieniony Speedy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz