poniedziałek, 28 maja 2012

Lemoniadowy biznes

Kiedy Speedy dowiedział się, że w parku szykuje się piknik z okazji Dnia Sąsiada, w jego głowie pojawił się plan.
- Będę sprzedawać lemoniadę - oznajmił - Zadzwoń do moich kumpli zza parku i spytaj czy chcą ze mną sprzedawać.
Kumple zza parku, jeden nieco straszy od Speediego, drugi nieco młodszy, przystali na ten pomysł. Speedy nie mógł się doczekać następnego poranka.

W dniu pikniku Speedy i Bubu pędem pognali do parku. Co się tam nie działo! Były walki na miecze, chodzenie po gumach rozciągniętych między drzewami, gra na bębnach afrykańskich. To ostatnie bardzo przypadło do gustu Bubu, który walił w dwa wielkie bębny, ile sił w rękach, śmiejąc się na całego. Prowadzący warsztat bębniarski Mamadou Diouf z aprobatą kiwał głową potrząsając dredami. Potem Bubu przerzucił się na malowanie wielkiej budowli z kartonów. Mazanie farbą po tekturowej ścianie było fajne ale mazanie po twarzy stojącej obok dziewczynki było jeszcze fajniejsze. Speediego kompletnie pochłonęły piknikowe atrakcje, zwłaszcza klimaty rycerskie i wyglądało na to, że ferworze wymachiwania mieczem stracił zapał do handlu. Jednak po jakimś czasie z krzaków wyłonili się wszyscy trzej przedstawiciele spółki lemoniadowej i powiedzieli, że chcą otworzyć stoisko. Chłopcy poszli po mały stoliczek należący do Bubu oraz trzy krzesła. Przynieśli  jeszcze siatę cytryn, cukier i mineralkę oraz wszystkie niezbędne sprzęty: wyciskarkę do cytryn, dzbanek, kubeczki jednorazowe oraz puszkę na kasę.

- Musimy mieć szyld - ustalił najstarszy z chłopców. Na kartce z bloku technicznego napisał wołami: "Lemoniada 0% chemii".  Jak tylko stoisko zostało otwarte pojawili się klienci. Speedy i jego kompani z zapałem nalewali napój do kubków a drobniaki z brzękiem wpadały do puszki. Lemoniada szybko znikała więc odbywało się wyciskanie cytryn, wsypywanie cukru  i bieganie do domu po wodę. Chłopcy uwijali się jak w ukropie.

W pewnym momencie wśród kupujących mignęła znana twarz.
- Burmistrz Ochoty właśnie od was kupił lemoniadę - powiedziałam chłopakom.
- Wow! - zawołał Speedy  i pognał gdzieś by podzielić się sensacyjną wiadomością.
- Mistrz to ten co grał na bębnach? - upewnił się najmłodszy sprzedawca lemoniady. W jego głosie słychać było podziw dla Mamadou Dioufa.

Biznes lemoniadowy został niespodziewanie zamknięty z powodu braku kubeczków. Ostatni klienci dostali rodzinną porcję lemoniady w słoiku po cukrze. Po zdemontowniu stoiska i odniesieniu wszystkiego do domu przyszedł czas na liczenie kasy. A kasy było mnóstwo!

- Aaaaaaa! - Speedy rzucił się na podłogę pozorując atak serca kiedy dostał do ręki jedną trzecią zawartości puszki. Potem zerwał się na równe nogi i pognał w stronę rozstawionych w parku straganów. Do końca dnia nie widziano go bez loda w ręku a jego kolekcja plastikowych gadżetów powiększyła się o kilku lekko używanych superbohaterów nabytych na pchlim targu.

***
Piknik Ochocian z okazji Dnia Sąsiada

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz